Pełnia w
skorpionie

Wyobraź sobie, że jesteś w studiu fotograficznym, takim małym, niepozornym, gdzie ściany mają uszy, a każdy kąt zdaje się skrywać jakieś tajemnice. No i są oni. Anna, psychiatra z bagażem, którego nie widać na pierwszy rzut oka, ale który ciąży jak cholera. Wiola, ta influencerka, co to życie przeżywa w filtrach, a pod spodem, jak się dobrze przyjrzeć, pęka na drobne kawałki. I on, fotograf, niby zwyczajny facet, ale coś w jego spojrzeniu jest, jakby wiedział o Tobie więcej, niżbyś chciała. Nadciąga pełnia w znaku Skorpiona, a to nie jest zwykła pełnia. Nie, to taki moment, kiedy wszystko, co skrywasz, wychodzi na wierzch, i choćbyś chciała, nie schowasz się przed tym. To taka noc, gdzie w powietrzu czuć, że coś zaraz pierdolnie, a świat, który znasz, rozpadnie się jak domek z kart. I tak stoją w tym studiu, niby niewinni, niby zwykli ludzie, ale wszyscy wiedzą, że coś tu jest nie tak. Anna, Wiola, fotograf – każdy z nich staje się częścią czegoś większego, czego nie da się już zatrzymać. Mrok nadciąga, pełnia się wznosi, i nie ma odwrotu. To jest ta noc, gdzie wszystko, co skryte, wyjdzie na jaw, a ich świat zmieni się na zawsze